| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Bartosz Iwan: tata nieźle jechał ze mną na wizji [wywiad]

Bartosz Iwan przez dwa lata pracował przy kadrze U-19. Najlepszy czas mial w Górniku, a zawsze marzył o Wiśle (fot. PAP / 400mm.pl)
Bartosz Iwan przez dwa lata pracował przy kadrze U-19. Najlepszy czas mial w Górniku, a zawsze marzył o Wiśle (fot. PAP / 400mm.pl)

Po ojcu odziedziczył skłonność do wpadania w kłopoty i szczerość. Bartosz Iwan zawsze mówi, co mu na sercu leży. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada o relacjach z ojcem, które nie zawsze były łatwe. Zdradza, kto uratował jego karierę. I wspomina o imprezie w Górniku Zabrze, która skończyła się surfowaniem w klubowym basenie na drzwiach od strefy spa.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Twój tata zdradził niedawno, że miałeś poważne problemy zdrowotne. W zimie wróciłeś na boisko. Jak to się skończyło?
Bartosz Iwan:
– Skończyło się bardzo dobrze, bo żyję. To najważniejsze. Przytrafił mi się zator płuc, na szczęście szybko zareagowałem, poszedłem do lekarza i dostałem skierowanie do szpitala. Tam przebywałem pięć dni. Wypuścili mnie, bo nie było zagrożenia życia. Dziś czuję się dobrze. Cały czas jestem na lekach i pewnie tak pozostanie do końca życia. Profilaktycznie, by nie doszło do niczego groźnego.

– Jakie były objawy?
– W nocy przed sparingiem z rezerwami Wisły obudziłem się ze strasznym bólem z lewej strony. Myślałem, że to jakaś kolka albo nerki. Byłem zaniepokojony, ale pojechałem na mecz, rozegrałem pełne spotkanie i wszystko było w porządku. Potem jednak bóle się nasiliły i zacząłem pluć krwią. To mnie zaniepokoiło, dlatego od razu poszedłem do lekarza.

– Jak długo czekałeś na ostateczną diagnozę?
– Bardzo długo, około czterech, pięciu miesięcy. To był długi proces. Od lekarza do lekarza chodziłem. Pulmonolog, specjaliści od krzepnięcia krwi, różnego rodzaju lekarze... W końcu, po znajomości, doktor Jerzy Zając wysłał mnie do doktora Wojciecha Sydora i on opiekuje się mną do dziś. Na razie, po badaniach krwi, wszystko jest jak należy. Sprawdzaliśmy, czy ten zator nie wynika z wady genetycznej, ale na szczęście lekarze wykluczyli taką możliwość. Lekarz prowadzący stwierdził, że przyczyną mogło być bardzo duże odwodnienie organizmu.

– W związku z koronawirusem jesteś w grupie ryzyka? Skoro miałeś kłopoty z płucami...
– Na pewno tak, bo wiadomo, że koronawirus atakuje płuca. Muszę dbać o siebie, zachowywać wszystkie środki bezpieczeństwa. Nie chciałbym być jednym z zakażonych.

– Jesteś dziś zawodnikiem Wieczystej Kraków. Klub ma bogatego właściciela w osobie Wojciecha Kwietnia. Gracie w lidze okręgowej, ale plany są dużo ambitniejsze. W tym sezonie mieliście wywalczyć awans.
– Szkoda, że tak to się potoczyło. Plany były mocarstwowe. Obóz w Turcji, wzmocnienia, nakład finansowy niesamowity jak na tę klasę rozgrywkową. Celem na rundę wiosenną był komplet zwycięstw i awans do IV ligi. Nikt nie brał pod uwagę innego scenariusza. To co się dzieje na świecie pokrzyżowało nam plany, ale nie tylko nam, także największym na świecie. Musimy czekać. Nie wiadomo, co będzie dalej, ale ja nie jestem optymistą. Nie wierzę, że rozgrywki uda się dograć.

– Dla was to byłby spory problem. Na miejscu dającym awans są rezerwy Garbarni.
– Tak. Mimo tego, że mamy tylko dwa remisy i żadnej porażki, jesteśmy na drugim miejscu w tabeli z jednopunktową stratą. Brak awansu byłby dużym ciosem. Tym bardziej, że rok temu szanse na awans straciliśmy w przedostatniej kolejce. Wtedy na boisku, teraz może to się rozstrzygnąć w inny sposób. Może nie przy zielonym stoliku, ale to koronawirus zdecyduje, kto awansuje do IV ligi.

– Jak się czujesz po tej chorobie na boisku?
– Początki w Wieczystej były ciężkie, bo wcześniej przez siedem, osiem miesięcy siedziałem w domu. Nie ruszałem się w ogóle. Chciałem odpocząć od tego wszystkiego. Miałem więc spore zaległości, ale z każdym treningiem było lepiej. Śmieję się, że w Turcji na obozie przeżywałem drugą młodość i byłem w życiowej formie. Nie mogę tego niestety udokumentować na boisku.

– Naprawdę tak leniuchowałeś? Nie ciągnęło cię, by się poruszać?
– Nie ciągnęło.. Chciałem się odciąć, odpocząć. Pomyśleć o rodzinie, innych sprawach. Wszystko zmienił telefon z Wieczystej. Propozycja była zbyt konkretna, by ją odrzucić.

– Znasz całkiem nieźle dyrektora sportowego Wieczystej, prawda?
– No tak się składa, że jest nim ojciec. Znamy się jak łyse konie.

Andrzej Iwan (fot. 400mm.pl)
Andrzej Iwan (fot. 400mm.pl)

– Jak to jest być młodym Iwanem, synem Andrzeja Iwana? Postaci, szczególnie w Krakowie, legendarnej.
– Na pewno miło, bo ojciec osiągnął w piłce dużo. Gdy grałem na profesjonalnym poziomie męczyły mnie ciągłe porównania. Nie osiągnąłem tyle co on, ale cieszę się z tego, co udało się zrobić. Rozegrałem ponad 100 meczów w Ekstraklasie, to też niezły wynik. Generalnie, cieszę się, że mam sławnego ojca. A i po znajomości czasem coś uda się załatwić...

– Teraz Andrzej ocenia cię nie tylko jako ojciec, ale też jako dyrektor sportowy. Co mówił o twojej ostatniej dyspozycji? A może nic nie musiał mówić, bo rozumiecie się już bez słów i wiesz, kiedy jest zadowolony?
– Trochę tak jest, że rozumiemy się bez słów. Tata oglądał i komentował na antenie bardzo wiele moich meczów. Dyrektorem Wieczystej został w momencie, gdy ja zmagałem się z zatorem, więc widział mnie tylko podczas zimowych sparingów. Muszę przyznać, że byłem zaskoczony, bo chwalił mnie. Wcześniej nieczęsto zdarzało mi się słyszeć od niego takie pochwały. Grając w GKS Katowice byłem przez niego bardzo mocno krytykowany na wizji.

– W Orange Sport?
– Nie, to już w Polsacie było. Pamiętam mecz z Rozwojem podczas którego dostałem od taty bardzo dużo ″pocisków″. Często się sprzeczaliśmy, na szczęście to już historia.

– Teraz można się pośmiać.
– Tak, ale wtedy troszkę mnie to grzało. Człowiek się starał, nie wszystko zawsze wychodziło, a potem słyszał takie słowa z ust ojca. Zawsze miał wobec mnie większe wymagania niż wobec innych i często nie był zadowolony z mojej gry. Ja też nie byłem zadowolony z tego, że takie słowa padają w moim kierunku.

– Przytoczysz jakieś zdanie?
– Tego było tak dużo, że już nie pamiętam. Złe zagranie, złe zachowanie… Dziewięćdziesiąt procent rzeczy robiłem źle.

– Ktoś ci o tym donosił czy dowiedziałeś się oglądając powtórki?
– Świat jest mały. Tu kolega doniósł, tam ktoś z rodziny podpowiedział. A na koniec robiłem weryfikację, oglądałem transmisję i miałem potwierdzenie.

– Jak tata się dziś czuje? Uważa na siebie w czasach koronawirusa? Zdaje mi się, że to osoba, która nie lubi słuchać zakazów.
– On jest taki człowiek, że raczej się nie przejmuje tymi zakazami. Wiadomo jak jest z ojcem – raz jest lepiej, raz jest gorzej... Cieszę się, że złapał pracę w Wieczystej. Jest na miejscu, może robić to co lubi i pochłania mu to trochę czasu. Wiesz Mati jaki ojciec jest… Co mam ci więcej powiedzieć. Nieraz rozmawialiśmy. W górę i w dół. Sinusoida.

– Chyba już się nie zmieni…
– Nie zmieni. Taki jest, był i będzie. Jeśli przez kilkadziesiąt lat nie zmieniłeś człowieka i on tego też nie chce, to już się nie uda.

– Znam kilka takich osób… Jakby Andrzej zupełnie odstawił alkohol, przeszedł na sportowy tryb życia to pewnie byłby zdrowszy, ale zaraz umarłby z nudów!
– Być może tak by było. Zgadzam się z tobą. U niego cały czas coś się musi dziać, nie potrafi usiedzieć na miejscu, więc teraz jest mu wyjątkowo ciężko. Dzwoni do mnie i mówi: ″ku*wa, zaraz kota dostanę. Nie mogę już usiedzieć″.

– Przynajmniej z psem na spacer może wyjść.
– Mógłby, ale nie ma psa!

– Przecież zawsze miał.
– No miał, ale zdechł mu parę lat temu i powiedział, że już nie chce mieć kolejnego.

– Stara się być pod parą także teraz?
– No tak. Jeździ do MZPN czy spotka się z Wojtkiem Kwietniem (właścicielem Wieczystej – przyp. red.). Jeździłby też na mecze, obserwować zawodników, ale to akurat nie jest dziś możliwe. I boję się, że w tym sezonie już nie będzie.

Bereszyński pokonał koronawirusa. "Objawy? Straciliśmy węch i smak"
(fot. Getty/TVP)
Bereszyński pokonał koronawirusa. "Objawy? Straciliśmy węch i smak"

– Ty jesteś jeszcze przy kadrze U19?
– Nie, to już od roku nieaktualne.

– Dlaczego?
– Dostałem telefon z PZPN z informacją o cięciach w budżecie. Ograniczali sztaby szkoleniowe i dostałem wypowiedzenie. Tak się rozstałem z PZPN.

– Wiążesz swoją przyszłość na poważnie z trenerką?
– Na ten moment tak. Podoba mi się to. Jestem asystentem u trenera Przemysława Cecherza. A co będzie? Nikt nie wie. Chciałbym spróbować, na razie się uczę. Jest to ciężki zawód. Gdy człowiek grał w piłkę, to nie zdawał sobie sprawy, ile trzeba włożyć serca i wysiłku, by wszystko było przygotowane. Pochłania to dużo czasu, ale podoba mi się. Zobaczymy.

– Tata też próbował, ale dość szybko dał sobie spokój. W Wiśle był m.in. w sztabie Oresta Lenczyka
– Zabrakło mu zapału. Szkoda, bo podejrzewam, że jako trener mógłby naprawdę dużo osiągnąć. Dużo widzi, z niejednego pieca chleb jadł, jest dobrym człowiekiem, umiałby dotrzeć do zawodników. Był moment, że miał zrobić kurs UEFA Pro, ale rozmyło się to i nic z tego nie wyszło.

– O jego oku do piłkarzy krążą legendy.
– Czasami mamy różne zdanie i wymieniamy się argumentami. Jego uwagi są cenne, zawsze biorę je sobie do serca i wyciągam wnioski.

– Łączy was Wisła. Ty w pierwszym zespole zagrałeś tylko jedno spotkanie. Werner Liczka dał ci zagrać, u boku Mauro Cantoro, w meczu Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin. Przebicie się do tej drużyny było bardzo trudnym zadaniem. W tamtym okresie udało się to tylko Jakubowi Błaszczykowskiemu. Czujesz niedosyt?
– Wtedy to była bardzo silna drużyna, mocne nazwiska. Szkoda, że skończyło się na jednym występie, bo jestem wiślakiem z krwi i kości. Do dziś, gdy tylko mogę, pojawiam się na meczach. Kocham ten klub, czuję się dumny, że mogłem przez tyle lat być jego częścią. Nie jestem takim typowym wychowankiem, ale do Wisły trafiłem w wieku dziewięciu lat. Łącznie spędziłem tam 12 lat i od początku marzeniem było zagranie z białą gwiazdą na piersi przy Reymonta. Dane mi było tylko raz. Trener Werner Liczka swego czasu nie chciał mnie puścić na wypożyczenie do GKS Katowice. Powiedział, że będę mu potrzebny i dostanę szansę. Niestety, szansa nie nadeszła, skończyło się na jednym występie. Szkoda, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.

W składzie ukochanej Wisły. Iwan w górnym rzędzie, czwarty od lewej (fot. PAP)
W składzie ukochanej Wisły. Iwan w górnym rzędzie, czwarty od lewej (fot. PAP)

– Przy Reymonta przeszedłeś wszystkie etapy szkolenia. Jak to wspominasz? Bogusław Cupiał nie traktował poważnie tego tematu. Alan Uryga opowiadał mi o treningach choćby na fatalnym boisku wynajmowanym od Salezjan.
– To i tak mieli dobre warunki! My trenowaliśmy między drzewami obok hali Wisły. Wszystkie pieniądze były wtedy ładowane w pierwszą drużynę. Nie myślano o młodzieży czy infrastrukturze. Powiedzmy to sobie szczerze – warunki do rozwoju były fatalne. Robiliśmy swoje, czasami było wesoło, śmialiśmy się, że trenujemy między drzewami. Być może dzięki temu człowiek był lepszy technicznie.

– Odszedłeś do Widzewa, a w Łodzi się pogubiłeś. Już kilka razy odważnie opowiadałeś o tym okresie. Dały o sobie znać ciągotki, odziedziczone pewnie po tacie…
– Miałem problem z hazardem i wcale tego nie kryję. Byłem młody, mieszkałem sam, zarabiałam niezłe pieniądze i po prostu się pogubiłem. Wszedłem na złą drogę i tak się zaczęło. Brnąłem coraz głębiej… Na szczęście dziś już nie pamiętam, kiedy ostatnio zdarzyło mi się zagrać. Odciąłem się od tego wszystkiego. Obecnie nie mam żadnego związku z hazardem i myślę, że tak zostanie do końca.

– Żeby uciec od tak silnego nałogu trzeba najpierw spaść na dno. Miałeś taki moment?
– Było parę takich momentów. Wszystko zmieniło się, gdy dostałem ofertę z Górnika Zabrze. Byłem akurat po powrocie do Krakowa z Olimpii Elbląg. Grałem w Garbarni, byłem w swoim mieście, miałem wokół siebie mnóstwo znajomych. Wyciągali mnie z domu, choć miałem już żonę i dzieci. Człowiek wciąż robił różne głupie rzeczy... Gdy dostałem ofertę z Górnika Zabrze to jakby wszystko się urwało. Nie jestem w stanie sobie tego wytłumaczyć. Nagle uciąłem temat kasyna, postawiłem na rodzinę. Zrozumiałem, że mogę ich stracić, jeśli nie zmienię swojego stylu życia. Zdałem sobie sprawę, że muszę wykorzystać ten moment. Złapać tę szanse, bo kolejnej już nie będzie! Trener Adam Nawałka wyciągnął mnie z drugiej ligi. Wiedziałem, że to ostatni moment, by coś w piłce ugrać.

– To był niespodziewany powrót, bo wydawało się, że już ugrzązłeś na poziomie drugiej ligi.
– No tak. Sam się tego nie spodziewałem. Dostałem telefon od ojca. Powiedział, że rozmawiał z trenerem Nawałką, który chce, bym przyjechał na tygodniowe testy, a potem na obóz do Zakopanego. Byłem bardzo zaskoczony, ale zgodziłem się bez namysłu. Wróciłem do Ekstraklasy i jeszcze siedemdziesiąt meczów udało się zagrać. To było fajne zwieńczenie mojej przygody z piłką. Potem miałem jeszcze epizod w GKS Katowice, ale z perspektywy czasu uważam, że to był zły ruch. Może trzeba było zostać dłużej w Górniku? Trudno, taką podjąłem decyzję. Nie wszystkie są trafne.

– Czemu to była zła decyzja?
– Już wcześniej byłem w GKS. Wiedziałem, jak specyficzny klimat wytwarzają tamtejsi kibice. Ten klub chce awansować do ekstraklasy od piętnastu lat i ciągle się nie udaje. Coś musi być na rzeczy. Nieraz śmialiśmy się z chłopakami, że jedyna nadzieja na awans to gra przy pustych trybunach. Grałem w kilku klubach, ale takiej presji jak tam, nie widziałem nigdzie indziej. Piąta minuta meczu i już słyszysz gwizdy, wyzywanie. To nie działa mobilizująco na zawodników, skutek jest odwrotny. Jak straciliśmy pierwsi bramkę, morale spadało i ciężko było odrabiać straty.

Wirusolog o powrocie ligi. "Dezynfekcja rąk? Nie wiem czemu ma służyć"
(fot. TVP)
Wirusolog o powrocie ligi. "Dezynfekcja rąk? Nie wiem czemu ma służyć"

– Wiele w piłce widziałeś. Jaka jest najbardziej szalona historia jaką przeżyłeś?
– Dużo takich było… Pamiętam taką jedną, ale nie wiem, czy mogę o tym mówić...

– Możesz!
– W Górniku graliśmy mecz wyjazdowy z Zawiszą Bydgoszcz, a trenerem był Robert Warzycha. Pojechaliśmy mocno zdekompletowani, graliśmy praktycznie w rezerwowym składzie, a jednak wygraliśmy 1:0. Ledwie wsiedliśmy do autokaru, a już rozpoczęło się świętowanie. Za trzy dni graliśmy mecz z Lechią o europejskie puchary. Trener Warzycha trochę się bał, ale nie miał u nas autorytetu, był miękkim trenerem, nie był w stanie zapanować nad tą sytuacją. Włączyliśmy głośno muzykę, piliśmy alkohol. Wiadomo jak to jest z tyłu autokaru... A jakby tego było mało, na ten wyjazd klub wynajął taki specyficzny autokar z lożami z tyłu. Jak w knajpie! W końcu o trzeciej nad ranem przyszedł trener i powiedział, żebyśmy wyłączyli muzykę. Wyłączyliśmy, ale alkohol lał się nadal. Po przyjeździe do klubu trener od razu zarządził odnowę. Poszliśmy więc do strefy spa, zdjęliśmy drzwi z zawiasów, wrzuciliśmy je do takiego małego basenu i zaczęliśmy udawać surferów. Skoro i tak już byliśmy na fali...

– Niezła fantazja! A jak poszedł mecz z Lechią?
– No niestety przegraliśmy i zamiast trzeciego miejsca, zajęliśmy szóste.

– Życie!
– Teraz można powiedzieć, że jakby nie ta impreza to byśmy wygrali. Ale suma summarum szóste miejsce też było nad wyraz dobre. To był duży sukces Górnika, szczególnie jak weźmiemy pod uwagę, co się działo w klubie pod względem finansów.

– Masz taką pamięć jak tata? Andrzej ma świetną pamięć.
– Podobną. Pamiętam wszystkie numery kont, numery kart kredytowych. Wszystko. Kto kiedy ma imieniny, urodziny. Taką mam pamięć i dużo pamiętam z tego ciekawego okresu.

– A pierwsze wspomnienie z dzieciństwa?
– Bardzo miło wspominam okres, gdy tata grał w Grecji. Zabierał mnie praktycznie na każdy trening. Fanie się wtedy czułem, taki ważny. Dziś mój syn ma podobnie, bo chodzi ze mną praktycznie na każdy trening, na każdy mecz. Jest zafascynowany piłką. Niedawno rozmawialiśmy na ten temat z tatą. Jeśli zdarzyłoby się tak, że mój syn zagrałby w Ekstraklasie, bylibyśmy pierwszą rodzina, w której trzy pokolenia zagrały na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Tego sobie życzę.

– Wiem, że masz jeszcze dużo historii do opowiedzenia...
– Tak. O tym, co widziałem, mógłbym napisać książkę. Niektórzy mi nie wierzą, że na takim poziomie rozgrywkowym mogły dziać się takie rzeczy.

– To daj jeszcze jedną historyjkę na zachętę.
– Inaczej. Skończy się to wszystko, spotkamy się na kawce, odświeżę pamięć i ci poopowiadam.

– Trzymam za słowo. Czytelnicy też!
– Umówieni!

Dudek wybrał swój skład. Brak... dwóch zdobywców Złotej Piłki
(fot. Getty/TVP)
Dudek wybrał swój skład. Brak... dwóch zdobywców Złotej Piłki

Zobacz też
Z Cypru do Ekstraklasy? Jagiellonia dopina transfer
Quentin Boisgard występował w barwach Llorient

Z Cypru do Ekstraklasy? Jagiellonia dopina transfer

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Były selekcjoner poprowadzi Legię Warszawa. Znane szczegóły umowy!
Edward Iordanescu został nowym trenerem Legii Warszawa. Jakie są szczegóły kontraktu byłego selekcjonera rumuńskiej kadry? (fot: Getty)

Były selekcjoner poprowadzi Legię Warszawa. Znane szczegóły umowy!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Raków ogłasza ws. europejskich pucharów. To tam zagra
Piłkarze Rakowa Częstochowa (fot. Getty)

Raków ogłasza ws. europejskich pucharów. To tam zagra

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Legia Warszawa ma nowego trenera! To były selekcjoner kadry
Edward Iordanescu został trenerem Legii Warszawa. To były selekcjoner reprezentacji Rumunii (fot: Getty)

Legia Warszawa ma nowego trenera! To były selekcjoner kadry

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Nowy trener Legii już o krok. Rumun ma mieć dodatkowe wsparcie
Edward Ioardanescu ma zostać nowym trenerem Legii Warszawa. Kto znajdzie się w jego sztabie? (fot: Getty)

Nowy trener Legii już o krok. Rumun ma mieć dodatkowe wsparcie

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Polecane
terminarz
tabela
Terminarz
18 lipca 2025
Piłka nożna

Jagiellonia

16:00

Bruk-Bet Termalica

Lech Poznań

18:30

Cracovia

19 lipca 2025
Piłka nożna

Widzew Łódź

12:45

KGHM Zagłębie Lubin

Wisła Płock

15:30

Korona Kielce

GKS Katowice

18:15

Raków Częstochowa

20 lipca 2025
Piłka nożna

Górnik Zabrze

12:45

Lechia Gdańsk

Motor Lublin

15:30

Arka Gdynia

Legia Warszawa

18:15

Piast Gliwice

21 lipca 2025
Piłka nożna

Radomiak Radom

17:00

Pogoń Szczecin

26 lipca 2025
Piłka nożna

Arka Gdynia

16:00

Radomiak Radom

Tabela
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
Arka Gdynia
Arka Gdynia
0
0
0
2
Bruk-Bet Termalica
Bruk-Bet Termalica
0
0
0
3
Cracovia
Cracovia
0
0
0
4
GKS Katowice
GKS Katowice
0
0
0
5
Górnik Zabrze
Górnik Zabrze
0
0
0
6
Jagiellonia
Jagiellonia
0
0
0
7
KGHM Zagłębie Lubin
KGHM Zagłębie Lubin
0
0
0
8
Korona Kielce
Korona Kielce
0
0
0
9
Lech Poznań
Lech Poznań
0
0
0
10
Legia Warszawa
Legia Warszawa
0
0
0
11
Motor Lublin
Motor Lublin
0
0
0
12
Piast Gliwice
Piast Gliwice
0
0
0
13
Pogoń Szczecin
Pogoń Szczecin
0
0
0
14
Radomiak Radom
Radomiak Radom
0
0
0
15
Raków Częstochowa
Raków Częstochowa
0
0
0
16
Widzew Łódź
Widzew Łódź
0
0
0
17
Wisła Płock
Wisła Płock
0
0
0
18
Lechia Gdańsk
Lechia Gdańsk
0
0
-5
Rozwiń
Najnowsze
Michał Probierz nie jest już trenerem reprezentacji Polski. Jak wyglądały ostatni dni kadry? [WIDEO]
nowe
Michał Probierz nie jest już trenerem reprezentacji Polski. Jak wyglądały ostatni dni kadry? [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Michał Probierz nie jest już trenerem reprezentacji Polski. Jak wyglądały ostatni dni kadry? [WIDEO]
Dzisiaj pierwsze GP W. Brytanii. O której zawody w Manchesterze?
Speedway GP Wielkiej Brytanii 2025. Kiedy i o której wyścig 4. rundy żużlowych IMŚ w Manchesterze? (fot. Getty)
Dzisiaj pierwsze GP W. Brytanii. O której zawody w Manchesterze?
| Motorowe / Żużel / Grand Prix 
Szymon Borczuch: problemem w reprezentacji Polski jest selekcja selekcjonerów [WIDEO]
Szymon Borczuch: problemem w reprezentacji Polski jest selekcja selekcjonerów [WIDEO]
Szymon Borczuch: problemem w reprezentacji Polski jest selekcja selekcjonerów [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Marciniak wyznaczony do meczu otwarcia klubowych MŚ!
Alireza Faghani i Szymon Marciniak – dwaj najlepsi sędziowie na świecie będą pracować w meczu otwarcia klubowego mundialu w USA. (zdjęcia:  Getty Images)
pilne
Marciniak wyznaczony do meczu otwarcia klubowych MŚ!
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
W niedzielę rozpocznie się Euro w Polsce. Biało-czerwone chcą zdobyć medal
Krystyna Flis (fot. Getty Images)
W niedzielę rozpocznie się Euro w Polsce. Biało-czerwone chcą zdobyć medal
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Milan chce Polaka! Odbyły się pierwsze rozmowy
Milan wyraził zainteresowanie Jakubem Kiwiorem (fot. Getty Images)
Milan chce Polaka! Odbyły się pierwsze rozmowy
| Piłka nożna / Anglia 
Prezentacja 82. Tour de Pologne w TVP SPORT! Poznamy przebieg wszystkich etapów [WIDEO]
Prezentacja 82. Tour de Pologne w TVP SPORT! Poznamy przebieg wszystkich etapów [WIDEO]
Prezentacja 82. Tour de Pologne w TVP SPORT! Poznamy przebieg wszystkich etapów [WIDEO]
| Kolarstwo 
Do góry